Koronawirus: kierowcy mają jeździć wolniej. Eksperci apelują o tymczasowe ograniczenia prędkości

Naukowcy podnoszą, że niższe limity dozwolonej prędkości miałyby na początku obowiązywać jedynie w czasie epidemii. Potem staną się punktem wyjścia do dyskusji o bezpiecznej prędkości.

Aktualizacja: 09.04.2020 08:04 Publikacja: 09.04.2020 07:28

Koronawirus: kierowcy mają jeździć wolniej. Eksperci apelują o tymczasowe ograniczenia prędkości

Foto: www.sxc.hu

Eksperci apelują do szefów resortów zdrowia i infrastruktury. Chcą, przynajmniej czasowo, obniżyć prędkość w związku z zagrożeniem, jakie niesie z sobą rozprzestrzenianie się pandemii koronawirusa. W specjalnym wniosku do obu ministrów proponują: na autostradzie – 120 km/h; na dwujezdniowej drodze ekspresowej – 110 km/h; na jednojezdniowej drodze ekspresowej oraz na drodze dwujezdniowej co najmniej o dwóch pasach przeznaczonych dla każdego kierunku ruchu – 90 km/h.; na pozostałych drogach poza obszarem zabudowanym – 80 km/h, a w terenie zabudowanym 50 km/h – bez względu na porę. Powód? Mniejszy ruch, mniej drobnych kolizji, ale więcej ciężkich wypadków drogowych.

– Rzeczywista redukcja prędkości jest skutecznym środkiem ograniczenia liczby ofiar wypadków drogowych – tłumaczy dr Jeremi Rychlewski z Zakładu Budowy Mostów i Dróg Kolejowych Politechniki Poznańskiej, jeden z autorów podpisanych pod wnioskiem. Dodaje, że obok nowych limitów ważna jest egzekucja przepisów.

Co takie ograniczenie ma przynieść? – Zmniejszenie rzeczywistej prędkości średniej o 1 km/h powoduje redukcję liczby ofiar wypadków o 3–5 proc. – twierdzą eksperci. I podają, że np. obniżając limit o 10 km/h, można oczekiwać zmniejszenia średniej prędkości o ok. 2,5 km/h, ale nawet przy takiej reakcji kierowców na odcinkach ze zmianą limitu prędkości spodziewana jest redukcja liczby ofiar wypadków, w zdecydowanej większości wymagających długiej hospitalizacji, o ok. 10 proc.

Czytaj też:

Drogi puste, kierowcy wciskają gaz

Będą wysokie mandaty za bezzasadne podróże

Dopuszczalna prędkość na autostradach nie powinna być większa niż 120 km/h. Taka prędkość to granica sprawnego uczestniczenia w ruchu „przeciętnego człowieka" – przekonują ministrów naukowcy. Apelują też do sądów, by te uznawały przekraczanie dopuszczalnej prędkości w czasach zarazy za działanie o wysokim stopniu społecznej szkodliwości społecznej i karały w górnej granicy zagrożenia.

Co na to kierowcy?

– Radości nie widać, ale specjalnego zmartwienia także nie – mówi Andrzej Łukasik z Polskiego Towarzystwa Kierowców. Jego zdaniem ograniczenia powinny być adekwatne do warunków na drogach i czytelne dla kierowców.

– Przede wszystkich znaków powinno być mniej. Jeżdżąc po Polsce, kierowcy często wpadają w pułapki, kiedy na odcinku od 300 do 500 m ustawione są trzy znaki dotyczące różnej dopuszczalnej prędkości.

Eksperci apelują do szefów resortów zdrowia i infrastruktury. Chcą, przynajmniej czasowo, obniżyć prędkość w związku z zagrożeniem, jakie niesie z sobą rozprzestrzenianie się pandemii koronawirusa. W specjalnym wniosku do obu ministrów proponują: na autostradzie – 120 km/h; na dwujezdniowej drodze ekspresowej – 110 km/h; na jednojezdniowej drodze ekspresowej oraz na drodze dwujezdniowej co najmniej o dwóch pasach przeznaczonych dla każdego kierunku ruchu – 90 km/h.; na pozostałych drogach poza obszarem zabudowanym – 80 km/h, a w terenie zabudowanym 50 km/h – bez względu na porę. Powód? Mniejszy ruch, mniej drobnych kolizji, ale więcej ciężkich wypadków drogowych.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Nowe, szokujące informacje ws. Łukasza Żaka
Prawo dla Ciebie
Chronili swoje samochody przed powodzią. Policja wzywa ich na komendę. Będą mandaty?
Prawo karne
Ekstradycja Sebastiana M. Pomoże interwencja Radosława Sikorskiego?
Prawo dla Ciebie
Pracodawcy wypłacą pracownikom wynagrodzenie za 10 dni nieobecności
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Prawo pracy
Powódź a nieobecność w pracy. Siła wyższa, przestój, czy jest wynagrodzenie